wtorek, 26 lipca 2011

Dziś w końcu ładniej


Dziś w końcu ładniejszy dzień. Od razu nastrój lepszy, a może to po dziurawcu :) Ciekawe, że poczucie własnej wartości może tak się zmieniać - gdy jesteśmy w dole to myślimy o sobie źle, a gdy powraca dobry nastrój całkiem lubimy siebie.
Miasto takie spokojniejsze w lipcu, opustoszałe. Trudno się zdobyć na samodyscyplinę, która wg coachów jest niezbędna do odnoszenia sukcesów. Tylko, czy my musimy koniecznie odnosić sukcesy?
O co tak naprawdę chodzi w tym życiu?
Podobno 85% zadowolenia z życia mamy z dobrych relacji z rodziną, przyjaciółmi i innymi ludźmi, a tylko pozostałe 15% z osiągnięć. Gonimy za sukcesem, pieniędzmi, uznaniem, a to tak naprawdę szczęścia nie daje. Szczęście może nam dać relacja z Bogiem i dobre relacje z ludźmi. Gdy umiemy kochać i przyjmować miłość jesteśmy szczęśliwi. Gdy zwrócimy się z prośbą do Boga to On nas będzie przemieniał tak, żebyśmy umieli kochać, rozumieć, akceptować innych. To wydaje się trudne, szczególnie miłość nieprzyjaciół, ale nawet tego Bóg może w nas dokonać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz